Nasza pociecha

Choć Martusia jest z nami od kilku tygodni nie miałam jeszcze okazji o niej napisać.

Rośnie jak na drożdżach, jest radosna, żywiołowa i bardzo towarzyska o czym przekonały się niejednokrotnie dzieci. Kicia wprowadziła wiele radości do naszego gospodarstwa w Dwerniku. Stała się naszą maskotką, która jest przez wszystkich rozchwytywana.

A w mojej kuchni nastał czas na przetwory. Za oknem leje deszcz, a ja siedzę sobie w kuchni, w kozie rozpalone, gar z wiśniami nastawiony i mieszam. W domu zapach gotowanych wiśni i pieczonego chleba sprawia, że ciągle chodzę głodna. Co zrobić jak to wszystko kusi swoją wonią? Zjeść  drugie śniadanie. Idę.